sobota, 30 czerwca 2018

30 lat temu: „Operacja przeżycie” Tradycji - historia sakr biskupich 1988 r. (1)


Zapowiedź udzielenia sakr

Kiedy Bractwo zostało założone w 1969. roku, wybrzmiał już sygnał oznaczający wiek emerytalny dla dawnego misjonarza, arcybiskupa Dakaru i nuncjusza na całą francuską Afrykę, biskupa Tulle i sześcioletniego Przełożonego Generalnego Ojców Ducha Świętego. Urodzony 20. listopada 1905 arcybiskup w 1988 był już, przebywszy świat, wielokrotnie zapadły na choroby, rozłożony przez niemoc starczą i zmęczony życiem poświęconym całkowicie służbie Kościoła. Nieodmiennie należało sobie zadać pytanie o przyszłość jego dzieła.
 Po suspensie a divinis z 1976 r. „żelazny biskup” znalazł się sam. Nie znalazł nikogo poza mgr Antonio de Castro Mayerem z Campos, kto by publicznie zajął to samo stanowisko. W 1983 razem opublikowali list otwarty do Jana Pawła II, w którym demaskują herezje eklezjologiczne atakujące ortodoksję katolicką, a wypływające wprost z dokumentów Vaticanum II, zwłaszcza w kontekście opublikowania nowego Kodeksu Kanonicznego w styczniu tego roku. Jednakże arcybiskup nie tracił nadziei.
 W lipcu 1984, jako konkluzję do swojej książki List do zakłopotanych katolików skreślił następujące słowa: „Pisze się obecnie, że po mnie moje dzieło zniknie, gdyż nie będzie biskupów, którzy by mnie zastąpili. Przeciwnie, ja się nie martwię. Mogę umrzeć i jutro, Dobry Bóg ma wszelkie możliwości. Znajdą się, (znam ich), wystarczająca liczba biskupów, żeby wyświęcać naszych seminarzystów. Mimo, że dziś milczą, ten lub inny z biskupów otrzyma od Ducha Świętego odwagę by stanąć do walki. Jeśli moje dzieło pochodzi od Boga, będą potrafili je utrzymać żeby służyło dla dobra Kościoła. Nasz Pan przyrzekł swemu Kościołowi: bramy piekielne go nie przemogą (Mt XVI, 18).”
„Dlatego główkuje się, a jeśli chcecie poznać głębszą przyczynę tegoż, oto ona. Pragnąłbym, aby w godzinę mojej śmierci, kiedy Nasz Pan zapyta mnie: Coś uczynił z łaską swojego kapłaństwa i biskupstwa? nie usłyszał tych strasznych słów: Współuczestniczyłeś w niszczeniu Kościoła tak jak inni!”
Właśnie dlatego, cztery lata później wyświęcił czterech biskupów ażeby go zastąpili i zapewnili jego dziełu stabilność i trwałość - dziełu przetrwania katolickiej Tradycji. Ale co się wydarzyło?

Poważny stan konieczności

W końcu, trzeba było sobie zdać sprawę z oczywistości: kryzys w Kościele jest dużo poważniejszy niż się wydawał. Synod z 1985 r. potwierdził wole watykańskich władz, żeby z Vaticanum II, 20 lat po zamknięciu, uczynić rzeczywistością cały czas żywszą. Wołanie ostrzegawcze biskupów zostało zignorowane. We wspólnym liście dwóch prałatów wskazuje zatrute owoce soborowej Deklaracji o wolności religijnej: indyferentyzm państw (w tym katolickich), ekumenizm potępiony przez Magisterium, zwłaszcza przez encyklikę Mortalium animos Piusa XI; wszystkie te "reformy", wprowadzane od 20 lat ażeby przypodobać się heretykom, schizmatykom, fałszywym religiom i zadeklarowanym wrogom Kościoła, takoż samo jak żydom, komunistom i masonom.
Siłą najuroczystszych dokumentów Kościoła, w tym Symbolem Atanazjańskim, dokumentami soborów Laterańskich, Trydenckiego, Watykańskiego; Syllabusem itp. biskupi francuski i brazylijski piszą do następcy św. Piotra: „Wasza Świątobliwość, odpowiedzialność Waszej Świątobliwości jest poważnie zaangażowana w tą nową i fałszywą koncepcję Kościoła, która zaprawia kler i wiernych w herezję i schizmę. Jeśli synod, pod waszym autorytetem, zachowa tą złą orientację, nie będziecie już Dobrym Pasterzem”. Z ich strony, autorzy listu zaznaczają, że nie mogą „nie zachować świętej Tradycji i powziąć wszelkich decyzji, które okażą się konieczne, ażeby utrzymać kler wierny katolickiej wierze…

Znak od Opatrzności: Bezbożność w Asyżu

Rok następny, jest rokiem pierwszego spotkania międzyreligijnego w Asyżu zorganizowanego przez Jana Pawła II z okazji ogłoszenia przez ONZ „światowego roku pokoju”, który arcybiskup nazwał bezczelnym oszustwem.
Dwa miesiące przed, arcybiskup wystosował rozpaczliwy apel do ośmiu kardynałów, których czyni współodpowiedzialnych za to, że „pierwszy artykuł Credo i pierwsze przykazanie Dekalogu są publicznie wykpione przez tego, kto zasiada na Stolicy Błogosławionego Piotra”.  W ostateczności jeśli „wiara w Kościele, który jest jedyną Arką zbawienia, zaniknie, sam Kościół zginie”. Arcybiskup podnosi się gwałtownie przeciw tym grzechom publicznym, które rujnują katolicka wiarę, przez stawianie fałszywych religii i kultów na równej stopie z jedynym Kościołem założonym przez Jezusa Chrystusa, w Asyżu, mieście uświęconym przez wielkiego świętego Franciszka.
Ten skandal przyłącza się do licznych, innych inicjatyw podjętych przez Jana Pawła II, zwłaszcza wizyty w rzymskiej synagodze 13. kwietnia. Od czasu spotkania w Buenos Aires, biskupi Lefebvre i Castro de Mayer, spotykają się i razem publikują deklarację z 2. Grudnia 1986, w którym napiętnowywują „tą religię modernistyczną i liberalną, Rzymu modernistycznego i soborowego” która jest sprzeczna z Magisterium Kościoła z przeszłości.

Następny znak: wolność religijna usprawiedliwiona

Dziewiątego marca 1987 r. kard. Ratzinger zleca zbadanie, przesłanego do Rzymu przez arcybiskupa dwa lata wcześniej, 120 stronicowego dokumentu krytycznego odnośnie Deklaracji o wolności religijnej (tzw. "Dubiów"). Nawiązana w związku z tym wymiana korespondencji potwierdza rozłam pomiędzy Magisterium sprzed soboru a nauczaniem począwszy od Jana XXIII.
Dwudziestego dziewiątego czerwca 1987, na święceniach w Ecône arcybiskup zapowiedział że: „jest prawdopodobne, że będę musiał zapewnić sobie następców, którzy kontynuowaliby moje dzieło, gdyż Rzym jest pogrążony w mrokach ciemności. Rzym nie jest w stanie więcej usłuchać głosu prawdy.” Arcybiskup bez wątpienia widzi niemożebność pozostawienia swych seminarzystów sierotami, zwłaszcza, że jego dzieło osiągnęło skalę światową. Lecz przede wszystkim stwierdza on całkowity brak reakcji biskupów całego świata, którzy są zwyciężeni przez modernizm, duch Asyżu i fałszywych doktryn. Tłumaczy, że rok, który zmierzał ku końcowi, był bardzo trudny dla Kościoła, i że on sam (arcybiskup), rozpoznaje znaki Opatrzności, których oczekiwał „żeby wypełnić akty, które są konieczne, dla kontynuowania Kościoła Katolickiego”.
Ostatecznie arcybiskup przekonał się, że dwa znaki przejrzyście ukazują Wolę Bożą: Asyż i odpowiedź na jego obiekcje do soborowej „Deklaracji”. Dla niego „ta odpowiedź z Rzymu odnośnie naszych zastrzeżeń do błędów soboru jest jeszcze poważniejsza niż Asyż. Asyż to zdarzenie historyczne, akcja historyczna. Zaś ta odpowiedź na nasze obiekcje to zajęcie pozycji, potwierdzenie pierwszorzędnych zasad, jest więc to dużo poważniejsze! Jedna rzecz to zdarzenie poważne i skandaliczne, druga zaś to potwierdzenie własnych pryncypiów, złych i błędnych, które zastosowane w praktyce dają katastrofalne konsekwencje."
Ósmego lipca 1987 nasz prałat wystosowuje studium krytykujące odpowiedź Rzymu na jego „Dubia”. Arcybiskup częścią tego doktrynalnego nieładu czyni ten nieprzejednany i fanatyczny upór w usprawiedliwianiu tez Dignitatis humanae, dodając do tego wyraźny kontrast w postaci uroczystych dokumentów Kościoła: Syllabusa, Quanta cura, Libertas præstantissimum. Nalega na odpowiedzialność „przed Bogiem i historią Kościoła” za chaos wywołany przez nowe antymagisterium. Konkluduje zapowiadając to, co ma zamiar dokonać w Ecône 29. czerwca: „Bezlitosne pragnienie unicestwienia Tradycji jest zamiarem samobójczym, co upoważnia katolików wiernych i prawdziwych ażeby podjąć wszelkie działania konieczne dla przetrwanie Kościoła i zbawiania dusz."
Tak więc za kilka lat arcybiskup Lefebvre został zmuszony do ponownego rozważenia pozycji, którą początkowo zajął. W obliczu braku reakcji na skandale i rosnącą apostazję, perspektywa zniszczenia dzieła formacji i przywrócenia katolickiego kapłaństwa, które podjął, wydawała się każdego dnia bardziej prawdopodobna. Znaki Opatrzności były liczne, aby pomóc mu podjąć mądrą decyzję. Wśród nich najważniejsze to skandal z Asyżu w 1986 r. i potwierdzenie nowej doktryny wolności religijnej w 1987 r.
Arcybiskup Lefebvre, mając wkrótce skończyć 82 lata, ogłosił światu, że zapewni sobie następców, aby nie pozostawić seminarzystów sierotami i zapewnić ciągłość katolickiego kapłaństwa. Ze swojej strony, mgr Antonio de Castro Mayer miał już ponad 83 lata - urodził się 20 czerwca 1904 r. - i nie omieszkał związać się z ważnym aktem, który arcybiskup przygotowywał. Ale kontratak następuje, gdy Stolica Apostolska postanawia zareagować.
za: http://fsspx.news/fr/il-y-30-ans-operation-survie-de-la-tradition-histoire-des-sacres-1-38921
Z języka francuskiego tłumaczył Stomatolog Katolicki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz